Jesteśmy podobno narodem, który na pytanie Jak leci? odpowiada niezmiennie Jak zwykle pod górkę po czym rozpoczyna litanię trosk, oczywiście niezawinionych. Nie lubię uogólnień, ale nie lubię też zrzędzenia i dlatego zachwycił mnie Słoik szczęścia.
Pozornie to przedsięwzięcie z gatunku samopomocy i domorosłej parapsychologicznej afirmacji. W praktyce – pomysł tak bezpretensjonalny i nieinfantylny, że nie mogę go nie kupić. Bo każdej zrzędzie i marudzie zdarzają się dobre chwile. Wystarczy je zapisać, a po czasie przeczytać. I życie staje się lepsze.